środa, 1 stycznia 2014

5. Na świecie istnieją ideały, a ty jesteś tego przykładem.

*W poprzednim rozdziale*
[...] Natłok emocji zrobił swoje, wybiegłam z domu z płaczem.[...]
W pewnym momencie podeszła do mnie mała dziewczynka, płakała. Miała długie blond włosy i ubrana była w różową sukienkę. Wyglądała jak ja, kiedy miałam 7 może 8 lat.
- Wiem dlaczego płaczesz.- Powiedziała bardzo chłodno, patrząc mi prosto w oczy.
- Jesteś sama?- Próbowałam jakoś opanować strach. Ona miała taki... taki pusty wzrok.- Gdzie twoi rodzice?
- Tam gdzie twoi.- Szepnęła i spojrzała lekko w górę.
- Oszukujesz sama siebie. Kochasz go...- Coraz bardziej przerażał mnie sposób w jaki mówiła.
- Kogo?
- Jego.- Wskazała palcem chłopaka, który szedł w naszą stronę. Przyglądałam się mu dokładnie, aż zorientowałam się kim jest. Dominik! [...]
- Zaufaj mi, proszę...- Nie dokończyłam, bo Dominik mi przerwał.
- Dobrze.- Szepnęłam, a Dominik mnie przytulił i pocałował w głowę. [...]
- Możemy porozmawiać?- Powiedziałam, zamykając za sobą drzwi.
- Nie mamy o czym.- Westchnął głęboko, a ja usiadłam na łóżku.
- Wszystko spieprzyłem! Przepraszam Meg. Wiem, że moje przeprosiny nie są nic warte, ale to jedyne co mogę teraz powiedzieć. Dopiero jak się wyprowadziłaś, zrozumiałem co zrobiłem. Zrozumiałem, że cię kocham. Teraz jest już za późno.
- Mike nie wyszło nam, ale mówi się trudno i żyje się dalej. Widać nie byliśmy sobie pisani. Wybaczyłam ci i nie ma sensu dalej się nawzajem unikać.- Podeszłam do chłopaka i pogładziłam po ramieniu. [...]
- No to idziemy.- Powiedział Nick, kiedy wszyscy już byli na dole.

*Oczami Dominika*

Wsiedliśmy do wcześniej zamówionej taksówki i już po chwili byliśmy w klubie. Nie biłem dużo, może dwa albo trzy drinki. Josh uznał, że nie ma sensu dużo pić, więc szedł na równi ze mną. Meg i Mike w ogóle nie pili, Mike z wiadomych przyczyn, a Megan po prostu nie lubi. Około godziny 23.30, postanowiłem wyzbierać towarzystwo do domu, Nick i Max ledwo stali na nogach. Pół godzinna akcja namówienia ich do powrotu i wyszliśmy z klubu. Złapaliśmy taksówkę i po 15 minutach byliśmy pod domem. Meg poszła zapłacić kierowcy, a ja i Mike wyciągaliśmy pół przytomnych chłopaków z auta. Odprowadziliśmy ich do pokojów, a następnie sami rozeszliśmy się do sypialni. Wszedłem do środka, zamknąłem za sobą drzwi i oparłem się o nie. Meg siedziała na łóżku.
- Ktoś tu jest zmęczony.- Zaśmiała się.
- Ciekawe co ty byś powiedziała, jakbyś musiała wciągać Nicka po schodach.- Odburknąłem.
- Chcieliście klubu, to teraz macie!- Dziewczyna wstała i poszła wziąć prysznic. Wróciła po jakiś 30 minutach i usiadła obok mnie bez słowa. Siedziała tak chwile, po czym odwróciła głowę w moją stronę.
- A ty co?! Idź się umyj!- Rozkazała pokazując palcem drzwi.
- No dobra, już idę.- Wstałem z miejsca i wyszedłem z pokoju. Szybki prysznic i byłem z powrotem. Meg leżała na łóżku, zrobiłem to samo i przytuliłem się do niej. Pocałowałem ją w głowę. Kocham jej obecność, kocham to uczucie kiedy jest obok.

Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to uśmiechnięta od ucha do ucha, Meg. 
- Mógłbym się tak budzić codziennie.
- Jak?- Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej.
- Z tobą obok.- Uśmiechnąłem się. Przytuliłem dziewczynę i pocałowałem w głowę. Nagle z dołu dobiegł głośny huk. Razem z Meg zerwaliśmy się z łóżka i zbiegliśmy na dół. Z kuchni dobiegały krzyki.
- Patrzy co kurwa zrobiłeś!- Wbiegliśmy do pomieszczenia. Meg była pierwsza, gdy tylko weszła do środka, stanęła jak wryta.
- Co wy zrobiliście?!- Krzyknęła. Na podłodze było pełno potłuczonych talerzy. Max miał rozciętą rękę, a Mike stał i się śmiał.
- Dominik trzymaj mnie, bo zaraz ich zabiję!- Meg zwróciła się do mnie. Mike płakał już ze śmiechu. 
- Szlag mnie przy was trafi!- Dziewczyna nadal krzyczała.
- Mike ty to sprzątasz, a ty Max idziesz na górę do łazienki i czekasz na mnie.
- Ale to nie ja to stłukłem!- Mike przestał się na chwilę śmiać, a Maxa już nie było.
- Dobra Meg, idź do niego, a ja temu pomogę posprzątać. Dziewczyna poszła na górę.
- Co wy tu robiliście?- Zapytałem podnosząc większe kawałki szkła.
- Max po coś sięgał i zrzucił talerze.- Mike znowu zaczął się śmiać.
- Z wami to jak z dziećmi...- Powiedziałem.
- Odezwał się najbardziej odpowiedzialny.
- Gdyby nie ja tobyście zginęli.- Zaśmiałem się zamiatając resztki szkła z podłogi. Meg i Max zeszli na dół, a po chwili pojawił się Nick.
- Nie dacie się człowiekowi wyspać!- Krzyknął.
- Daj spokój!- Odburknęła Meg i poszła na górę, ruszyłem za nią.
- Tylko się nie pozabijajcie!- Powiedziałem wchodząc na schody. Otworzyłem drzwi od pokoju i zobaczyłem przebierającą się Meg. Stała w samej bieliźnie, plecami do mnie. Na nogi nasunęła spodnie i zaczęła szukać w szafie bluzki. Zagryzłem dolną wargę. 


Dziewczyna się odwróciła, przekładając bluzę przez głowę. <KLIK>
- Stałeś tu cały czas?
- Z jakieś trzy minuty będą.- Powiedziałem z uśmiechem. Meg się zarumieniła i zapadła niezręczna cisza. Podszedłem do niej i chwyciłem lekko jej twarz.
- Nie musisz się mnie wstydzić.- Meg nie odezwała się słowem. Patrzyłem jej prosto w oczy, a ona mnie. Zbliżyłem się do niej i delikatnie pocałowałem.


Czekałem, aż coś powie, ale nadal milczała. To było nie do zniesienia! Dlaczego ona nic nie mów?!
- Zagrasz mi coś?- Meg pokazała palcem gitarę, która stała w rogu pokoju.
- Jasne.- Wziąłem instrument do rąk i usiadłem na łóżku.
- Co mam ci zagrać?
- Cokolwiek.- Dziewczyna usiadła obok mnie. Zacząłem grać. <KLIK>

When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel the right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this

(Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze, 
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
Kochać bardziej niż on...)

- Śliczne sam napisałeś?- Uśmiechnęła się.
- Tak.- Odpowiedziałem.- To piosenka o tobie, o tym co czułem kiedy byłaś z Mikem.- Meg popatrzyła na mnie, a jej oczy się zeszkliły. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza którą zaraz wytarłem.
- Jesteś cudowny. Kocham cię.- Wyszeptała i przytuliła się do mnie.
- Ja ciebie też.- Odpowiedziałem spokojnie.
- Gdzie ja miałam oczy?! Byłeś cały czas obok, a ja nie mogłam dostrzec, że ci na mnie zależy, że to z tobą powinnam być. Przepraszam...- Meg wtuliła się w mój tors.
- Nie masz za co przepraszać.- Siedzieliśmy wtuleni w siebie, kiedy do pokoju wpadł...

------------------------------------------------------------------

Macie tak na nowy rok! Mam nadzieję że się podoba! 
ZOSTAW PO SOBIE KOMENTARZ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz