sobota, 18 stycznia 2014

14. Brakuje czasem słów, by mówić, jak smutno jest, gdy kogoś nie ma.

Usiadłem na ławce, którą dostrzegłem w oddali. Przypomniałem sobie te wszystkie cudowne chwile. Wyciągnąłem pistolet, a z moich oczu polały się łzy. To koniec...
- Dasz radę...- Szepnąłem i przyłożyłem pistolet do głowy.
- Nie mogę...- Rzuciłem pistolet na bok, nie dam rady. Muszę żyć, a jeżeli Meg się obudzi, a mnie nie będzie? Zostanie sama? Muszę żyć, dla niej!

*Oczami Megan*

Widziałam Dominika, chciał popełnić samobójstwo. Stałam na uboczu i widziałam całą sytuację. Zaczęłam biec w jego stronę, ale mimo tego, oddalałam się, byłam coraz dalej. Krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał. Wtedy strzelił, a jego ciało upadło bezwładnie na ziemię.
- Nie!- Zachłysnęłam się szpitalnym powietrzem. Rozglądnęłam się po sali i na swoje ręce. Wyrwałam z siebie te wszystkie wenflony i inne gówna. Wybiegłam z sali, mijając lekarzy, którzy zaczęli biec za mną, wybiegłam ze szpitala. Nie patrzyłam się na nic, muszę dobiec do tego miejsca, wiem gdzie to jest! Wbiegłam na ulicę, a w oczach błysły mi światła i usłyszałam pisk. Nagle ni było nic, zapadła cisza.

*Oczami Dominika*

Siedziałem bezradnie na tej pieprzonej ławce, kiedy usłyszałem dźwięk dzwonka. Wyciągnąłem telefon z kieszeni- Mike.
- Czego?!- Odebrałem i burknąłem.
- Dominik, gdzie ty do cholery jesteś!!! Meg się obudziła! Wybiegła ze szpitala cała rozhisteryzowana i potrącił ja samochód! Gdzie jesteś, przyjadę po ciebie!- Nie odezwałem się, że co kurwa?! Obudziła się, ale potrąciło ją auto?! Dlaczego to musi się dziać właśnie mnie?!
- Halo, jesteś tam?
- Przyjadę do szpitala.- Rozłączyłem się i zacząłem biec, po 15 minutach byłem już przy szpitalu, cały czas biegłem. Wpadłem do budynku i zobaczyłem Nicka.
- Gdzie ona jest?! Co z nią?!- Szarpałem chłopakiem.
- Zaraz się dowiemy, lekarz ja bada.- Wtedy z sali wyszedł wysoki mężczyzna.
- Co z nią?- Zapytał Nick, ja nie byłem w stanie nic powiedzieć.
- Jest przytomna. Na szczęście ma tylko kilka siniaków.- Odpowiedział ze spokojem w głosie.- Możecie do niej wejść.- Wbiegłem do środka, a Meg leżała na łóżku. Podszedłem do niej i chwyciłem dłoń. Megan otworzyła oczy i rozglądnęła po sali.
- Gdzie ja jestem?- Zapytała cicho.
- W szpitalu kochanie, wszystko będzie dobrze nie martw się.- Pocałowałem jej dłoń, ale ona zaraz ją zabrała.- Co jest?
- Dominik jaja sobie robisz?! Jakie kochanie?! Przecież ja jestem z Mike'm. Przyjaźnimy się tylko. Co tu się do cholery dzieje?!- Krzyknęła, czyli siły jej wróciły.
- Nic nie pamiętasz?- Boże, niech ona żartuje. Proszę żeby to był tylko głupi żart!
- A co mam pamiętać?! Gdzie jest Mike?!- Wtedy on wpadł do sali.
- Jestem! Wszystko w porządku?- Podbiegł do łóżka.
- Tak kotku, wszystko jest ok. Tylko Dominik coś sobie ubzdurał.- To było jak cios w serce. Ona nic nie pamięta, nic nie wie! Wyszliśmy z Nickiem ze sali i poszliśmy do lekarza.
- Ma zaniki pamięci, co po wypadku jest dość częste. Musicie jej wszystko powoli przypominać, pamięć jej wróci.- Tylko tyle usłyszeliśmy, ale jak my jej mamy to wszystko przypomnieć?! Jak do cholery!?

-------------------------------------------------------------

Zamulam, więc krótki. Mordeczki <3 Przysięgam, że jutro POSTARAM się coś napisać i wydaje mi się, że dam radę. Napiszcie co o tym sądzicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz