piątek, 10 stycznia 2014

10. Dlaczego gdy jest dobrze, coś musi się spierdolić?!

*W poprzednim rozdziale*
- Co się stało?- Powiedziałem spokojnie.
- Zapomniałam ręcznika!
- Co?!- Wybuchłem śmiechem.- O to tyle krzyku?- Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego.
- Nie śmiej się idioto, tylko mi go przynieś!
[...] - Daj mi ten cholerny ręcznik!- Meg zaczęła się denerwować. Uchyliłem drzwi i wszedłem do pomieszczenia. W kabinie prysznicowej zobaczyłem nagą dziewczynę. Próbowałem opanować myśli, przygryzłem wargę.
- Podasz mi ten ręcznik, czy będziesz tu tak stał jak idiota i się gapił?- Wyciągnęła rękę spod prysznica.
- No tak.- Podałem jej go.
[...] Megan stała przed lustrem w samej bieliźnie i czesała włosy. Oparłem się o szafkę, obserwując każdy jej ruch. Miałem coraz "gorsze" myśli, ale starałem się opanować. Widać na próżno, gotowy w kilka sekund. 
[...] Całowałam się z nim namiętnie, a jego ręce powędrowały na moje pośladki. Na początku gładziłam opuszkami palców jego tors, a następnie zjechałam trochę niżej dotykając jego "wybrzuszenia"
[...] Przecież ta dziewczyna robi ze mną co chce! Meg wyciągnęła dłoń z moich spodni, uśmiechnęła się i wyszła. Co tu się właśnie stało?! Rozumiem, znowu spławiony.
[...] Po zjedzeniu śniadania poszliśmy do salonu i włączyliśmy jakiś serial. Siedziałam wtulona w chłopaka.
- Kocham Cię.- Szepnął zaraz przy moim uchu.
- Ja ciebie też.- Odpowiedziałam, a on mnie pocałował. Tak, piękna chwila i wpadli chłopcy!
- Wróciliśmy!- Wbiegli do salonu.

Zeszłam z Dominika, a on zmierzył ich wzrokiem.
- Nie nasza wina! Mówiliśmy, że wracamy rano. Mieliście całą noc!- Max wszedł do kuchni, a za nim reszta. Co racja, to racja. Ale Domek będzie musiał jeszcze długo zaczekać. Nie jestem tym typem dziewczyny, wolę mieć pewność, że to właśnie z nim powinnam to zrobić. Tak, nie spałam z Mike' m. Może to dlatego poszedł do tamtej? Jesteśmy dorośli, może tego mu brakowało? Przecież to oczywiste, ten świat, ten pogląd na niego. Jesteśmy dojrzali, ale młodzi. Kluby, narkotyki, alkohol, sex. To jest świat dzisiejszych nastolatków. Nie, co ja pierdolę. Przecież Mike nie jest taki, on jest odpowiedzialny.

*Sobota*

- Megan! Długo jeszcze, spóźnimy się!- Słyszałam krzyk Josha z dołu. Ostatni raz poprawiłam makijaż, nie był jakiś wyjątkowy. Po prostu pomalowałam rzęsy i zrobiłam kreski eyelinerem. Byłam gotowa. Ubrałam ten zestaw <KLIK> Splotłam włosy <KLIK>. Spakowałam ostatnie rzeczy do torebeczki i zbiegłam na dół.
- Jestem, jestem!- Krzyknęłam wybiegając z domu. Wsiedliśmy do wcześniej zamówionej taksówki.
- Mam nadzieję, że się nie spóźnimy.- Powiedział chłopak, lekko zdenerwowanym głosem.
- No przepraszam, no. Nie wiedziałam, że tyle mi zejdzie.- Skrzywiłam się.
- Opłaciło się, wyglądasz pięknie!
- Dzięki.- Uśmiechnęłam się szczerze.
- To ja powinienem dziękować, że ze mną poszłaś.- Objął mnie ramieniem. Nie jesteś za blisko, przystojniaku?
- Dla mnie to sama przyjemność! Wyrwałam się jakoś z domu. Nie znoszę was!- Powiedziałam przez zaciśnięte zęby, wytrzeszczając oczy.
- My ciebie też.- Josh to odwzajemnił, a samochód zaparkował pod kościołem. Chłopak zapłacił i weszliśmy do budynku. Ceremonia minęła dość szybko, nie licząc kilku małych wpadek. Nie dziwcie się, młodej parze na pewno towarzyszy duży stres. Złożyliśmy im życzenia i pojechaliśmy do restauracji, gdzie miało odbyć się wesele. Mijały godziny, a ja dobrze się bawiłam. Poznałam tam kilka ciekawych osób. Jo gadał ze starymi znajomymi. Siedziałam popijając drinka, aż muzyka zmieniła się na spokojniejszą.
- Zatańczysz?- Josh powiedział zaraz obok mojego ucha. Podskoczyłam, gdyż mnie wystraszył.
- Nie musisz się bać.- Zaśmiał się.
- No bardzo zabawne!- Odburknęłam.
- Chodź, nie gadaj.- Wstał z miejsca i wyciągnął dłoń, którą zaraz złapałam. Weszliśmy na środek parkietu, splotłam dłonie za jego szyją, a on swoje położył na moich biodrach. Kołysaliśmy się powoli w rytm muzyki. Chłopak zmieniał stopniowo odległość, która nas dzieliła. Pochylił się nade mną i chyba chciał pocałować, ale odsunęłam głowę.
- Nie zapominasz się?- Powiedziałam dość cicho, patrząc w jego oczy.
- Przepraszam.- Uśmiechnęłam się do niego. Reszta wieczoru minęła równie miło jak poprzednia. Josh pożegnał się ze znajomymi i wsiedliśmy do czarnego samochodu. Podaliśmy kierowcy adres i już po 15 minutach byliśmy pod domem. Jest 03.00 wszyscy pewnie śpią. Jo był nieźle wstawiony, ale myślał jeszcze racjonalnie. Otwierałam drzwi, kiedy poczułam jego duże dłonie na swoich biodrach.
- Nie żałuję.- Wyszeptał mi do ucha.
- Czego?- Zaśmiałam się, też trochę wypiłam, ale o wiele mnie niż on.
- Tego, że chciałem cię pocałować. I tego co było w tym hotelu tez nie żałuję.- Zbliżył się i pocałował, chciałam go odepchnąć, ale nie miałam wystarczająco dużo siły. Drzwi się otworzyła, a w progu stanął Dominik. Jego oczy momentalnie się zeszkliły, a ja z całych sił odepchnęłam Josha.
- Dominik!- Chciałam się do niego zbliżyć, ale on zamknął drzwi. Otworzyłam je, ale jego już nie było. Wbiegłam po schodach na górę i stanęłam pod jego pokojem. Weszłam do środka, a Domek siedział na rogu łóżka.  Twarz miał schowaną w dłoniach.
- Dominik ja...
- To koniec.- Przerwał mi.
- Co?!- Próbowałam powstrzymać łzy, ale one mimowolnie spłynęły po moich policzkach.
- To koniec.- Powtórzył trochę głośniej. 
- Dominik, ale... Ja cię kocham.- Zciszyłam głos.- Daj mi to wytłumaczyć.- Przetarłam łzę, która spłynęła po moim policzku. 
- Ale tu nie ma co tłumaczyć!- Podniósł głos.- Wyjdź stąd!
- Ale ja...- Zaczęłam się jąkać.
- Wyjdź!- Dominik krzyknął.Spojrzałam na niego ostatni raz i wybiegłam z pokoju.
Wybiegłam z pokoju chłopaka i wpadłam jak oparzona do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz. Oparłam się o nie i zjechałam na podłogę. 
Nie wytrzymywałam tego, przecież to nie ja! Chciałam go odepchnąć! Dlaczego zawsze muszę coś spierdolić?! Ja go kocham, zrobię dla niego wszystko! Dominik mi nie wybaczy! Zanim się obejrzałam w mojej ręce znalazła się żyletka. Stanęłam przed lustrem i popatrzyłam się na mój rozmazany makijaż.
- Kocham cię.- Wyszeptałam, po czym zaczęłam stawiać kolejne kreski na nadgarstkach.
Zaczęło mi się kręcić w głowie. Tak, bardzo chcę umrzeć! Usiadłam na podłodze i po prostu zasnęłam.

*Oczami Dominika*

Jak ona mogła mi to zrobić! Ja ją kocham, a ona?! Dlaczego to zrobiła?! Do pokoju wszedł Nick.
- Co wy tu tak krzyczycie?- Powiedział cicho, lekko zaspanym głosem.
- Spierdalaj.- Odburknąłem, zasłaniając twarz.
- Pokłóciliście się?- Usiadł obok.
- Nie kurwa! Jakąś godzinę temu.- Do pokoju wpadł Josh. Zabiję tego gnoja!
- Meg, zamknęła się w łazience i nie odpowiada!- Panikował, musiało się coś stać. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem w stronę drzwi. Zacząłem w nie uderzać ręką, ale nikt nie odpowiadał. W końcu kopnąłem w nie z całej siły. Na podłodze leżała Megan w kałuży krwi.
- Dzwońcie po karetkę!- Krzyknąłem i podbiegłem do dziewczyny.
Meg nie odchodź, potrzebuję cię.

----------------------------------------------------------------------------------

Macie mordeczki! Mi się podoba ^_^
2 KOMENTARZE= NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Pytanie: Jak myślicie. czy Meg uda się uratować?

4 komentarze:

  1. sądze że przeżyje bo gdy ona będzie umierać dominik wparuje do szpitala i ja pocałuje i ożyje

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak (sory. Ale jest rano i nie chce mi się rozpisywać)

    OdpowiedzUsuń