15. Nigdy nie rezygnuj z osoby, na widok której szybciej bije ci serce.
- Ma zaniki pamięci, co po wypadku jest dość częste. Musicie jej wszystko powoli przypominać, pamięć powinna wrócić.- Tylko tyle usłyszeliśmy, ale jak my jej mamy to wszystko przypomnieć?! Jak do cholery!? Ona myśli, że nadal jest z Mike'm, nie pamięta co on zrobił, nic nie pamięta! A ja? Nie mogę! Znowu to samo, będę się patrzył na "szczęśliwą" parę. Tak! Wiem, że ten gnój nie odpuści, będzie chciał do niej wrócić, zawsze chciał, a teraz? Ma idealną okazję, najgorsze jest to, że Meg mi nie uwierzy. Uzna mnie za skończonego idiotę i desperata. Nawet jeżeli sobie przypomni, to czy uczucie do mnie odrodzi się na nowo? Przecież nie mogę mieć pewności, że ponownie się we mnie zakocha, a jeżeli tak się nie stanie? Będę musiał po prostu odejść, do niczego jej nie zmuszę, nie mogę. Boję się, tak cholernie się boję! Nie wiem co będzie, nie mogę się nawet domyślać! Kocham ją, a bez niej umrę... Umrę ze świadomością, że nie jest już moja, że nie mogę jej normalnie przytulić, że nie mogę powiedzieć jej co czuję. To mnie przerasta. Wszedłem do sali, w której znajdowała się Megan. Siedziała oparta o ramę szpitalnego łóżka, trzymając Mike za rękę, z szerokim uśmiechem na twarzy. Coś we mnie umiera, tylko nie mam pojęcia, co. Dlaczego to on wywołuje uśmiech na jej pięknej, delikatnej twarzy, a nie ja?! Chłopaki zdążyli już wszystko jej opowiedzieć, omijając kilka WAŻNYCH szczegółów, a mianowicie wspomnieli tylko o tym aucie. Powstrzymywałem łzy, siadając zaraz obok niej.
- Jak się czujesz?- Szepnąłem cicho, nie mogę teraz pokazać co czuję, nie mogę pokazać tego, że ból rozrywa mnie od środka.
- Dobrze, tylko jestem trochę obolała.- Uśmiechnęła się szeroko. Z każdym uśmiechem dziewczyny, zakochiwałem się jeszcze raz, od nowa, dlatego moje uczucie było takie silne, dlatego zrobię wszystko żeby sobie przypomniała.- Kiedy mogę stąd wyjść?- Skierowała wzrok na Mike'a.
- Myślę, że za kilka dni. Lekarze chcą Cię zostawić na obserwacji. Nie martw się kochanie, będę tu z tobą.- Opanuj się! Opanuj się! Powtarzałem sobie w głowie, żeby zaraz nie wybuchnąć, nie rzucić się na Mike'a. Teraz nie mogę, dla niej.
- Jak się czujesz?- Szepnąłem cicho, nie mogę teraz pokazać co czuję, nie mogę pokazać tego, że ból rozrywa mnie od środka.
- Dobrze, tylko jestem trochę obolała.- Uśmiechnęła się szeroko. Z każdym uśmiechem dziewczyny, zakochiwałem się jeszcze raz, od nowa, dlatego moje uczucie było takie silne, dlatego zrobię wszystko żeby sobie przypomniała.- Kiedy mogę stąd wyjść?- Skierowała wzrok na Mike'a.
- Myślę, że za kilka dni. Lekarze chcą Cię zostawić na obserwacji. Nie martw się kochanie, będę tu z tobą.- Opanuj się! Opanuj się! Powtarzałem sobie w głowie, żeby zaraz nie wybuchnąć, nie rzucić się na Mike'a. Teraz nie mogę, dla niej.
*Dwa dni później*
Dzisiaj wypuszczają Meg. Nie wytrzymuję tego, chcę żeby była szczęśliwa, ale ze mną. To boli, z każdym dniem coraz bardziej. Znalazłem nową miłość- żyletkę. Pomaga mi uciekać od codzienności, sprawia mi ból, ale fizyczny, nie psychiczny, co jest cudowne. Nie robię tego często, albo nie, wróć! Robię to codziennie, ale nacinam mały kawałek skóry, dosłownie codziennie po jednym centymetrze. Dlaczego? Bo wiem, ze ona kiedyś zauważy i wtedy zapyta się "Po co?", a ja nie będę umiał jej odpowiedzieć.
- Dominik chodź!- Usłyszałem krzyk Nicka, no tak jedziemy po Megan. Zbiegłem w pośpiechu po schodach. Dopiero w aucie zauważyłem, że zapomniałem moich bransoletek (wiecie o co chodzi) i zegarka, które miały zasłaniać rany. Trudno, każdy kiedyś zauważy. Zaparkowaliśmy pod szpitalem, ja poszedłem po Meg, a reszta załatwiała sprawy związane z dokumentami. Wszedłem do sali, a Meg leżała jeszcze w łóżku.
- Cześć księżniczko!- Wszedłem do sali z wielkim uśmiechem.
- Cześć, Dominik.- Odpowiedziała trochę ciszej.
- Co jest? Trochę entuzjazmu! Wracamy do domu!- Usiadłem na krześle, obok jej łóżka.- Co ty taka zamyślona?
- A nic nie ważne!- Odpowiedziała po chwili ciszy.- Masz rację, wreszcie będę mogła spać w swoim, naszym łóżku.- Poprawiła się.
- Jak to w naszym?- Przypomniała sobie?! Nie wierzę!
- No w moim i Mike.- Zaśmiała się pod nosem.
- Aaa.- Tak Domek, znowu zawaliłeś na całej linii! Robisz sobie niepotrzebną nadzieję! Ona już Cię nie chce!
- No pomóż mi wstać, nogi mnie jeszcze bolą!- Posłusznie wykonałem jej polecenie, spuściła nogi na podłogę i popatrzyła w moje oczy, odwracając dłoń, w taki sposób, ze widziała mój nadgarstek.
- Dlaczego?- Podniosłem na nią wzrok, a moje oczy się zeszkliły, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, którą zaraz wytarłem.
- Meg, nie płacz, nie zasługuję na twoje łzy. Nie przyjmuj się mną, to dotyczy tylko i wyłącznie mnie. Nie powinnaś się tym interesować, nie powinnaś płakać ze względu na mnie, słyszysz?- Ścisnąłem mocniej jej dłoń.
- Ale... Dlaczego?- Ściszyła.- Wytłumacz mi...
- Nie zrozumiesz Meg, na pewno nie zrozumiesz. Nie rozmawiajmy o tym, proszę...- Ostanie słowo wypowiedziałem ciszej niże poprzednie. Dziewczyna kiwnęła tylko głową.- Lepiej powiedz dlaczego jesteś taka przygaszona, skoro dziś wychodzisz?- Wymusiłem uśmiech. Chciałbym jej wszystko powiedzieć, chciałbym ją teraz pocałować, a fakt iż nie mogę, zżera mnie od środka!
- Bo nic nie rozumiem! Patrz!- Pokazała swój nadgarstek, za którym widniały blizny.- To są blizny, widzisz?! Jakby to się stało w wypadku rany byłyby świeże! A szczerze to i tak wątpię, żeby wyglądałyby, tak jak twoje! Lekarze też tego nie zrobili! Dominik, ja nigdy się nie cięłam! Nie pamiętam tego!- Rozpłakała się całkiem, a ja nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć.- Czytałam swoją kartę. Stwierdzono u mnie ostrą depresję! Jaką kurwa depresję, przecież wszystko było ok! A najgorsze jest to, że nie wiem nic. Czuję wewnętrzną pustkę i nie wiem dlaczego!- Przytuliłem Megan najmocniej jak potrafiłem.
- Nie myśl, wszytko się wyjaśni zobaczysz.- Szepnąłem jej do ucha.
- Dziękuję, za to, że jesteś.- Wstała z łóżka i poszłam ubrać, wcześniej przez nas przywiezione ubrania. <KLIK> Wsiedliśmy do samochodu, Meg oparła głowę o szybę i wpatrywała się w ulice Londynu. W jej oczach była pustka, ewidentna pustka. Przytuliłem ją, a on tylko spojrzała na Mike'a, nic zero reakcji. Oparła głowę o mój tors. Tak, znowu mam moją, małą Meg, którą tak bardzo kocham. Chociaż przez chwilę mogę być blisko.
--------------------------------------------------------
Mamy rozdział mordeczki <3 Według mnie jeden z niewielu dobrych rozdziałów, długość nawet ok i treść też niczego sobie. Pozdro z ferii!
Podoba się wam wygląd bloga?
Fajny rozdział tylko szkoda że Meg niepamięta że była z Dominikiem
OdpowiedzUsuń