wtorek, 21 stycznia 2014

16. Jeśli raz kogoś pokochasz, kochasz go już zawsze.

(Przeczytaj poprzedni rozdział dla przypomnienia, albo po prostu czytaj ten, jeżeli pamiętasz.)

W jej oczach była pustka, ewidentna pustka. Przytuliłem ją, a ona spojrzała tylko na Mike'a, nic zero reakcji. Oparła głowę o mój tors. Tak, znowu mam moją, małą Meg, którą tak bardzo kocham. Chociaż przez chwilę mogę być blisko. "Nadzieja zawsze umiera ostatnia", a ja żyję tylko i wyłącznie nadzieją, nadzieją, że ona sobie przypomni, że znowu mnie pokocha. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie i pocałowałem w głowę. Nawet na mnie nie spojrzała, tylko wtuliła w moje ciało. Nie przejmowała się Mike'm? Może sobie przypomina, może jeszcze nie jest aż tak źle? Zaparkowaliśmy pod domem. Nie chce jej puszczać, chcą żeby to trwało wiecznie. Wyciągnąłem torbę z bagażnika i poszedłem z Meg do drzwi.
- Dzięki, idę się rozpakować.- Kolejny najcudowniejszy uśmiech na tej planecie, skierowany właśnie do mnie. Megan weszła na górę, a ja zdjąłem buty i kurtkę. Wbiegłem po schodach na górę i do swojego pokoju, mam wenę! Usiadłem na łóżku z kartką, długopisem, no i oczywiście gitarą. Myślałem, ze pójdzie jak po maśle, bo wręcz miałem piosenkę w głowie, ale widocznie się przeliczyłem. Opadłem ciężko na czerwoną pościel. Nie mogę myśleć, nie mogę się skupić, nic nie mogę. Całe moje myśli krążyły wokół niej. Westchnąłem głośno i odłożyłem gitarę na swoje miejsce. Przetarłem twarz dłońmi, a do moich uszu dobiegło pukanie.
- Co?- Krzyknąłem, tak aby ta osoba mogła mnie usłyszeć. Mówiąc "ta osoba", mam na myśli Meg, uchyliła drzwi i weszła do pokoju, zamykając je za sobą. Bez słowa podeszła do mojej szafy i ją otworzyła.
- Tak myślałam.- Burknęła pod nosem, odwracając się w moją stronę.- Dlaczego wszystkie moje rzeczy są u ciebie, a nie u Mike'a?- Oparła się o ścianę. Jezu, co ja mam jej powiedzieć?! Przecież nie ma normalnego wyjaśnienia!
- Meg słuchaj...- Nerwowo przeczesałem włosy palcami.- No bo... Nie wiem jak ci to wytłumaczyć...- Jąkałem się.
- Dominik mów! Japierdole wszystko jest jakieś, jakieś... Nawet nie wiem jakie! Wszystko jest inaczej! Nie kręć, tylko mi to wytłumacz!- Do jej oczu nalały się łzy. Przygryzłem wargę.
- No dobra wszystko ci wytłumaczę, ale może lepiej usiądź.- Przesunąłem się, robiąc jej miejsce. Dziewczyna usiadła obok, westchnąłem głęboko.
- Nie wiem od czego zacząć.
- Najlepiej od początku.- Uśmiechnęła się.
- No dobra. Więc... A co ostatniego pamiętasz?
- Ja wiem... O poszłam do parku, na spacer. Bo...- Przeciągnęła, było widać, że próbuje sobie cokolwiek przypomnieć.- Bo się pokłóciliśmy z Mike'm.- Ściszyła.
- Ok. Więc, po tym wypadku straciłaś pamięć, nie pamiętasz ostatnich wydarzeń. To może tak: Poszłaś do parku, bo pokłóciłaś się z Mike'm. Tam zobaczyłaś jego z jakąś dziewczyną, całowali się. Wpadłaś na mnie w domu, pomogłem ci się spakować i zawiozłem do hotelu. Mieszkałaś tam dwa dni, to znaczy jedną noc, którą spędziłaś ze mną...
- Czekaj, czekaj! Jak to z tobą?!- Krzyknęła z wielkimi oczami.
- Uprzedzam pytanie, nie przespaliśmy się ze sobą. Następnego dnia wróciłaś z Joshem do domu, zamieszkałaś ze mną, dlatego są tu twoje rzeczy.
- No dobrze... Ale to nie wyjaśnia blizn i tego, że byłam w szpitalu.
- To nie przerywaj, ja jak spaliśmy, to znaczy... Eh, no po prostu Cię kocham i byliśmy razem.- Spojrzałem niepewnie na dziewczynę, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.- Byliśmy razem, dość długo, aż poszłaś z Joshem na wesele do jego kolegi. Wróciliście wtedy późno, ok. 3 rano, otworzyłem drzwi i wtedy zobaczyłem ciebie i jego, jak się całowaliście. Zatrzasnąłem drzwi i poszedłem do siebie. Przyszłaś, a ja wtedy powiedziałem, że to koniec. Nie pozwoliłem Ci się wytłumaczyć, poszłaś do łazienki, a bardziej wybiegłaś. Znalazłem Cię w kałuży krwi, chciałaś się zabić. Wylądowałaś w szpitalu, gdzie nawet nie wiemy dlaczego, ale zapadłaś w śpiączkę. Leżałaś w niej miesiąc, a ja dowiedziałem się co było między tobą, a Joshem. To on Cię pocałował, szarpałaś mu się, ale nie dałaś rady. Nie pozwoliłem ci się wytłumaczyć, to wszystko moja wina! Zacząłem pić, palić, tnę się i chciałem się zabić. Nie dałem rady, zadzwonił Mike i powiedział, że się obudziłaś, ale potrącił cie samochód. Przepraszam Meg, przepraszam...- Znowu się pobeczałem, jak dziecko! A ona nic nie mówi, znowu!

*Oczami Meg*

Co kurwa?! Że co do cholery jasnej?!
- Megan, ja zrozumiem jeżeli teraz nie chcesz mnie znać. Ale pamiętaj, że zawsze będę Cię kochał. Te chwile spędzone z tobą, ja ich nigdy nie zapomnę. Nie zapomnę tego, że mogłem z tobą być, że mogłem budzić się obok ciebie, normalnie Cie przytulić, pocałować, powiedzieć co czuję, wszystkiego co robiliśmy razem. Nawet jeżeli mnie tu zabraknie, to będę przy tobie, zawsze.- Zaakcentował ostatnie słowo. Czy on się ze mną żegna?! 
- Dominik ja...
- Zostaw mnie samego, proszę.

----------------------------------------------------------------------------

No mordeczki! Macie rozdziała, dość taki jest.
Macie komentować, czy wam się to podoba czy nie! 

1 komentarz: